Dobrych Świąt Wam życzymy – Sikorki.

Dobrych Świąt Wam życzymy – Sikorki.
Kochani.
życzymy Wam Świąt: spokojnych, zdrowych, no i smacznych oczywiście
Sikorka i Sikor
Na ostatnich targach Natura Food & be Eco dostałam do przetestowania “kajmaki z wiatraczkiem”, których producentem jest polska firma rodzinna Polder. Kajmak ten wpisany jest na ministerialną Listę Produktów Tradycyjnych i Regionalnych jako produkt tradycyjny Pomorza i Kujaw. W swoim składzie ma cukier, mleko pełne pasteryzowane oraz regulator kwasowości: wodorowęglan sodu (soda oczyszczona). Nie zawiera żadnych dodatków typu np olej palmowy; czy też konserwantów, barwników i zagęstników, jest też bez glutenu (info z ulotki).
Kajmak nie należy do zdrowych produktów, ale ja nie jestem radykalna w swoich wyborach i uważam, że czasem warto wyluzować – przyda się nawet zafiksowanym na zdrowym jedzeniu 😉 O oczekujących zużycia słoiczkach w papierowej torbie, przypomniałam sobie przy okazji zbliżającego się Sylwestra. Co prawda, klują się już w mojej głowie jakieś pomysły na bardziej wyszukane zastosowanie otrzymanego kajmaku, ale domowy likierek wydał mi się bardzo trafiony na ten moment, do tego ekspresowy w wykonaniu. Musiałam trochę pokombinować z proporcjami, ostatecznie jednak wypracowałam wersję, która mi bardzo odpowiada – gęsta, ale nie na tyle, żeby, był problem z nalaniem do kieliszka, no i odpowiednio mocna; przy tym nie jest nadmienie słodka, także jak dla mnie – fajnie wyważona 🙂
Zapraszam zatem po przepis na likier kajmakowy.
Składniki:
300 g kajmaku
200 ml alkoholu – u mnie: 150 ml wódki + 50 ml spirytusu
Uwaga: Jesli lubicie słabsze likiery, polecam dać samą wódkę.
Jeśli zdecydowanie procentowe, dajcie pół na pół wódkę ze spirytusem.
Sposób przygotowania:
Kajmak przekładamy do większej miski i mieszamy za pomocą łyżki lub na niskich obrotach miksera z powoli wlewanym do niego alkoholem, aż do uzyskania jednolitego trunku. Likier rozlewamy do czystych, najlepiej wyparzonych butelek. Przechowujemy w lodówce. Serwujemy ogrzany do temperatury pokojowej.
Przepis autorski.
Wpis zawiera lokowanie produktu.
Receptura z użyciem kajmaku tradycyjnego Polder.
3 ekscytujące dni X edycji za nami. Oprócz obecności na targach, biegania z apetytem i aparatem (żeby jako patronujący wydarzeniu blog zdać Wam relację) odhaczamy z kalendarza również uczestnictwo w 2 Ogólnopolskim Spotkaniu Blogerów Kulinarnych i na 2 Forum Alergii. Tegoroczne wrażenia? Podobne, jak w zeszłym roku (czytaj: Targowe wrażenia) pomimo upływu lat (jestem rok rocznie) przeżywam nieustanną fascynację tą imprezą 🙂 Oczywiście najbardziej zniewala mnie zawsze enuzjastyczna wręcz miłość twórców do swoich produktów, o których z pasją mogliby opowiadać godzinami 🙂 Lubię też to obcowanie z naturalnie wysoką jakością dzieła, którym chce mnie zachwycić jego autor. W tym roku też miałam okazję tego doświadczyć, choć muszę przyznać, że chyba ta edycja bardziej jednak należała do sektora dystrybucji. Dobrze czy źle? Cóż – “każdy kij ma dwa końce” 😉 Nie wiem tylko, czy zwykli konsumenci, przybywający na targi, nie poczuli się mocno wyalienowani z tego grona profesjonalistów … czy jednak również wychodzili z wyrazem zadowlenia na twarzy 😉 … I w tym roku nie obyło się bez nowinek asortymentowych typu np. ekologiczne pieczywo; probiotyczne ciastka czy ekologiczne, niepasteryzowane kiszonki, bułgarskie kultury bakterii do samodzielnego przygotowania riażenki albo jogurtu z różą damasceńską; oleje funkcjonalne (kierowane do konkretnego odbiorcy – junior, osoba dorosła czy senior) oraz lniane oleje smakowe; wina bio. Zauważalny był wzrost zainteresowania prastarymi odmianami zbóż (płaskurka, samopsza) na rzecz słabnącej już fascynacji orkiszem. Intrygowały formami i kolorami makarony z czerwonej soczewicy, zielonego groszku czy ciecierzycy. Na brak oferty dla siebie nie mogli też narzekać bezglutenowcy – mieliśmy stoiska specjalnych piekarni, dość szeroką ofertę bezpiecznych łakoci, kluseczek czy mąk, a nawet półproduktów do szybkiego podszykowania dania samemu w domu. Wciąż świetnie ma się asortyment zdrowszych słodyczy typu np. batony na bazie owoców czy różne smarowidła do pieczywa. Oczywiście nadal urzekają smaki tradycyjnych wyrobów – wciąż odczuwam zachwyt na wspomnienie ricotty od “U Moniki” 🙂 Przy tym wszystkim można było natrafić też na prawdziwie już ekcentryczne cuda, jak np wegański ser ze skiełkowanego ryżu! Poniżej na fotografii, przedstawiam Wam najciekawsze dla mnie nabytki z targów:
Na zdjęciu od lewej:
– jaglane kuleczki solone Biolinie (bio, gf, bez oleju palmowego);
– kasza manna z samopszy pełnoziarnista Niro (bio, świeży przemiał);
– miód leśny spadziowy Eko Brać 1954 (bio, tłoczony na zimno, dostępny co kilka lat);
– ciasteczka z soczewicy z czekoladą Biolinie (bio, gf, bez oleju palmowego);
– Nocciolata krem orzechowy bez mleka Rigoni di Asiago (bio, gf, wegański, bez oleju palmowego) – godny zamiennik Nutelli;
– makaron świderek z czerwonej soczewicy Fabijańscy (bio, gf);
– jabłkowa chałwa lniana Gj-Gaca (naturalna, gf);
– makaron z mąką kasztanową Bartolini (bio).
Moją uwagę na targach zwrócił tez sygnał powrotu do prostych form w opakowaniach produktów. Bardzo mnie to cieszy – lubię, gdy etykieta jest rzeczowa, przejrzysta, czytelna. Nie cierpię przeładowanych bodźcowo etykiet, które męczą wzrok. A juz najgorszy jest nazwijmy to ‘przerost formy nad treścią” czyli intensywnie przeładowane etui, a w środku mała ilość lub słabej jakości produkt przetworzony :/ Natrafiłam nawet na wystawcę, który w ogóle uciekał od opakowań, proponując klientowi ekologiczny towar na wagę prezentowany w papierowych workach – zawsze to jakaś ekonomia i ochrona srodowiska, ale też po zważeniu trzeba przecież te produkty jakoś przygotować klientowi do zabrania + istnieje ryzyko wzajmnego zanieczyszczenia czy przemieszania zawartości, co w dzisiejszych czasach wzrostu różnych alergii, nadwrażliwości czy nietolerancji pokarmowych musi chyba stanowić też swego rodzaju wyzwanie …
Cóż jeszcze? Brakło mi niektórych moich ulubionych dostawców, u którcy zawsze robiłam jakieś zakupy. Kilku firm, które wykazywały się interesującym rozwojem, dążeniem za potrzebami klientów, a nagle gdzieś zniknęły … Szukam odpowiedzi, czy Natura Food są zbyt drogie dla mniejszych potencjalnych wystawców czy to po prostu ewoluuje nam rynek produktów naturalnych i ekologicznych? Bo nie mam wątpliwości, że impreza o takim zasięgu jest ważna, potrzebna i przekładająca się na to, co ostatecznie wybiera uświadomiony konsument, sięgając po towar ze sklepowej półki.
A na koniec trochę fotek, wybranych po dużej selekcji, żeby Was zbytnio nie zmęczyć tym wpisem 🙂 No i naskrobcie w komentarzu proszę, jeśli też byliście na Natura Food i czy Wasze wrażenia są podobne oraz co Wam się podobało, a co wcale nie 😉
Już w ten weekend będzie miała miejsce jubileuszowa X edycja Międzynarodowych Targów Żywności Ekologicznej i Naturalnej NATURA FOOD. Spiżarnia Sikorek wystąpi ponownie w roli bloga partnerskiego targów – swoich ulubionych targów 😀 Z radością wertujemy już o dawna informacje o tegorocznych wystawcach, o towarzyszących tej imprezie wydarzeniach. Szykujemy “pełny portfel” na okazje nabycia fajnych produktów po dobrych cenach. No i ta ciekawość, co mierzi … “czy coś nas zaskoczy?”, “jakieś nowości?” … Pewnie, jak co roku, wrócimy padnięci i pełni emocji, ale również zadowoleni i mocno zainspirowani do działania. Ha! Za przyczyną targów nawet zmobilizowalismy się w końcu do stworzenia wizytówki 😛
Mamy nadzieję, że Wy też będzicie 😀 Póki co, garść informacji od organizatora:
A przed Spiżarnią dodatkowo w sobotę:
Niedziela zaś będzie należeć głównie do:
Także szykuje się nam baaardzo intensywny weekend !
Z ciekawości postanowiłam przetestować przez jeden aktywny dzień bezglutenowe jedzenie przywiezione w pudełku 😉 Dietkę zamówiłam na poniedziałek. Musiałam to zrobić najpóźniej w sobotę do godziny 15.00 wraz dokonaniem opłaty ( promocyjnie 41 zł za zestaw 5 posiłków, dających w sumie 1700 kcal, cena standardowa wynosi: 51 zł ). Dania zostały mi dostarczone w niedzielę wieczorem o godzinie 20.30. Dowóz wliczony był w cenę.
Śniadanie – martwiłam się, że będzie suche, przyglądając się posiekanym składnikom sałatki, ale na dnie pojemnika był jakiś? olej. Jaki, tego nie wie nikt, no może poza przygotowującym … Sałatka była bez soli. Niestety firma nie pokusiła się o podawanie składników dań :/ Wbrew pozorom, porcja była spora, przyjemnie smakowita i nie czułam po niej szybko głodu
II śniadanie
Chia z jogurtem było dla mnie bezpłciowe; pozwoliłam więc dopakować sobie … 13 kcal w postaci 1 łyżeczki syropu klonowego i dolać odrobinę domowego ekstraktu waniliowego, dalej już było smacznie 🙂
Podwieczorek zaserwowałam sobie zamiast zupy, gdyż myśl o sosie czosnkowym, średnio mnie radowała w kontekście zbliżającej się popołudniowej kawy … Placki były dobre i oryginalne, sos też w porządku.
Obiad taki sobie, choć muszę przyznać plusa za dobrze przygotowaną kaszę gryczaną na sypko. Może dlatego taki sobie, że nie komponują mi się jakoś pomidory z gryką? Spożywając dywagowałam – ciekawe skąd biorą kurczaki … Jestem bardzo wyczulona na jakość i pochodzenie składników, z których konsumuję posiłki, a mięso jem, ale mocno ograniczam i dbam o źródło jego pochodzenia.
Kolacja: jakoś ciężko … zbite danie, brakowało mi zieleniny, więc dołożyłam sobie konkretną garść porwanej na kawałki, dzikiej rukoli z własnego ogrodu.
Podsumowując wrażenia:
Plusy :
“podstawione pod nos” 😉
kolorowe
dość apetyczne
smaczne, choć nie powalające na kolana
mało chleba czyli plus za kreatywność, pokazywanie że można żyć bez kanapek 🙂
zbilansowanie dietetyczne
bezpieczne – przez cały dzień diety czułam się ok, nie odnotowałam żadnych objawów przy swojej NCGS, które wskazywałyby na ukryty gluten (w razie czego w apteczce posiadam zawsze DPP control, no spę i probiotyk, które łagodzą mi sensacje)
Minusy:
w sumie drogo (jakbym chciała tak jeść przez dłuższy czas, to raczej nie byłoby mnie na to stać (np miesiąc 30 x 50 zł = 1500 zł!, a gdzie reszta członków rodziny :O mam jeszcze 3 męskie paszcze do nakarmienia 😉
brak dokładnych składów dań
niezbyt to ekologiczne :/ 5 plastikowych pudełek wyladowało w śmietniku ….
dylemat nad jakością składników początkowych – dla mnie to bardzo ważne, preferuję proste jedzenie, ale surowiec wyjściowy musi być jak najlepszy
Dla kogo i kiedy się nadaje?
dla zarobionych po pachy
dla nie posiadających umiejetności fajnego pichcenia
dla pragnących sprawdzić, co można na takiej diecie GF jeść
dla potrzebujących wyliczonych kalorycznie posilków (ja nie jestem specjalną fanką liczenia kalorii … ale rozumiem, że to dla niektórych ważne)
dla tych, co chcą jeść zróżnicowanie i w sposób zbilansowany
okazjonalnie (np. “mąż wyjeżdza, przeprowadzę sobie kilkudniową dietkę” 😉 )
Raczej niech odpuszczą:
celiacy (zastrzeżenie o możliwości wystąpienia śladowych ilości glutenu)
zafiksowani na wysokiej jakości żywności, pragnący jeść ekologicznie
osoby z alergiami (nie zostaną one uwzględnione)
ludzie mający wyraźne preferencje żywieniowe, związane np z konsystencją (nie lubią papek czy dużo gryzienia) czy proporcjami w posiłkach np ja 😉 dla mnie było za mało warzyw, ale ja to najbardziej lubię tak, jak pół posiłku stanowią warzywa, a drugie pół reszta 😀 rozumiem, że raczej standardu nie stanowię 😉
Wpis jest subiektywną opinią i zostal dokonany bez zastosowania skali porównawczej dla innych cateringów dostępnych w Łodzi.
Nie jest sponsorowany. Posiłki zamówiłam sobie w firmie Loveat Catering.
Wiosna i Wielkanoc to dla mnie dwie bardzo mocno sprzężone ze sobą energie. Wzywają do odnowy, do refleksji, do zarzucenia schematów. Nawołują do spojrzenia na siebie i świat “ze świeżą głową”, do przyjrzenia się jeszcze raz rzeczom, starym sprawom i ludziom ponownie; do pozostawienia tego, co już nam nie służy; do odkrycia nowych ścieżek. To niesamowity czas dla ludzkiego wnętrza, wołanie o powrót do prawdziwych wartości. Dlatego razem z Sikorem życzymy Wam i sobie, aby te ŚWIĘTA były po prostu ♥ DOBRZE PRZEŻYTE ♥ Otaczajmy się kochającymi ludźmi, znajdźmy czas na miłość. Niech towarzyszą nam piękno, radość, kolory i uśmiech na twarzy. Porzućmy zniecierpliwienie, pochylmy się nad tym, co naprawdę w naszym życiu jest ważne. Nie dajmy się zwieść nieistotnym drobiazgom. Buchająca za oknem zieleń niech doenergetyzuje nasze zmęczone po zimie ciała, a smaczne potrawy niech będą dodatkowym, ale nie głównym, źródłem przyjemności płynącej z tego specjalnego czasu.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.