3 ekscytujące dni X edycji za nami. Oprócz obecności na targach, biegania z apetytem i aparatem (żeby jako patronujący wydarzeniu blog zdać Wam relację) odhaczamy z kalendarza również uczestnictwo w 2 Ogólnopolskim Spotkaniu Blogerów Kulinarnych i na 2 Forum Alergii. Tegoroczne wrażenia? Podobne, jak w zeszłym roku (czytaj: Targowe wrażenia) pomimo upływu lat (jestem rok rocznie) przeżywam nieustanną fascynację tą imprezą 🙂 Oczywiście najbardziej zniewala mnie zawsze enuzjastyczna wręcz miłość twórców do swoich produktów, o których z pasją mogliby opowiadać godzinami 🙂 Lubię też to obcowanie z naturalnie wysoką jakością dzieła, którym chce mnie zachwycić jego autor. W tym roku też miałam okazję tego doświadczyć, choć muszę przyznać, że chyba ta edycja bardziej jednak należała do sektora dystrybucji. Dobrze czy źle? Cóż – “każdy kij ma dwa końce” 😉 Nie wiem tylko, czy zwykli konsumenci, przybywający na targi, nie poczuli się mocno wyalienowani z tego grona profesjonalistów … czy jednak również wychodzili z wyrazem zadowlenia na twarzy 😉 … I w tym roku nie obyło się bez nowinek asortymentowych typu np. ekologiczne pieczywo; probiotyczne ciastka czy ekologiczne, niepasteryzowane kiszonki, bułgarskie kultury bakterii do samodzielnego przygotowania riażenki albo jogurtu z różą damasceńską; oleje funkcjonalne (kierowane do konkretnego odbiorcy – junior, osoba dorosła czy senior) oraz lniane oleje smakowe; wina bio. Zauważalny był wzrost zainteresowania prastarymi odmianami zbóż (płaskurka, samopsza) na rzecz słabnącej już fascynacji orkiszem. Intrygowały formami i kolorami makarony z czerwonej soczewicy, zielonego groszku czy ciecierzycy. Na brak oferty dla siebie nie mogli też narzekać bezglutenowcy – mieliśmy stoiska specjalnych piekarni, dość szeroką ofertę bezpiecznych łakoci, kluseczek czy mąk, a nawet półproduktów do szybkiego podszykowania dania samemu w domu. Wciąż świetnie ma się asortyment zdrowszych słodyczy typu np. batony na bazie owoców czy różne smarowidła do pieczywa. Oczywiście nadal urzekają smaki tradycyjnych wyrobów – wciąż odczuwam zachwyt na wspomnienie ricotty od “U Moniki” 🙂 Przy tym wszystkim można było natrafić też na prawdziwie już ekcentryczne cuda, jak np wegański ser ze skiełkowanego ryżu! Poniżej na fotografii, przedstawiam Wam najciekawsze dla mnie nabytki z targów:
Na zdjęciu od lewej:
– jaglane kuleczki solone Biolinie (bio, gf, bez oleju palmowego);
– kasza manna z samopszy pełnoziarnista Niro (bio, świeży przemiał);
– miód leśny spadziowy Eko Brać 1954 (bio, tłoczony na zimno, dostępny co kilka lat);
– ciasteczka z soczewicy z czekoladą Biolinie (bio, gf, bez oleju palmowego);
– Nocciolata krem orzechowy bez mleka Rigoni di Asiago (bio, gf, wegański, bez oleju palmowego) – godny zamiennik Nutelli;
– makaron świderek z czerwonej soczewicy Fabijańscy (bio, gf);
– jabłkowa chałwa lniana Gj-Gaca (naturalna, gf);
– makaron z mąką kasztanową Bartolini (bio).
Moją uwagę na targach zwrócił tez sygnał powrotu do prostych form w opakowaniach produktów. Bardzo mnie to cieszy – lubię, gdy etykieta jest rzeczowa, przejrzysta, czytelna. Nie cierpię przeładowanych bodźcowo etykiet, które męczą wzrok. A juz najgorszy jest nazwijmy to ‘przerost formy nad treścią” czyli intensywnie przeładowane etui, a w środku mała ilość lub słabej jakości produkt przetworzony :/ Natrafiłam nawet na wystawcę, który w ogóle uciekał od opakowań, proponując klientowi ekologiczny towar na wagę prezentowany w papierowych workach – zawsze to jakaś ekonomia i ochrona srodowiska, ale też po zważeniu trzeba przecież te produkty jakoś przygotować klientowi do zabrania + istnieje ryzyko wzajmnego zanieczyszczenia czy przemieszania zawartości, co w dzisiejszych czasach wzrostu różnych alergii, nadwrażliwości czy nietolerancji pokarmowych musi chyba stanowić też swego rodzaju wyzwanie …
Cóż jeszcze? Brakło mi niektórych moich ulubionych dostawców, u którcy zawsze robiłam jakieś zakupy. Kilku firm, które wykazywały się interesującym rozwojem, dążeniem za potrzebami klientów, a nagle gdzieś zniknęły … Szukam odpowiedzi, czy Natura Food są zbyt drogie dla mniejszych potencjalnych wystawców czy to po prostu ewoluuje nam rynek produktów naturalnych i ekologicznych? Bo nie mam wątpliwości, że impreza o takim zasięgu jest ważna, potrzebna i przekładająca się na to, co ostatecznie wybiera uświadomiony konsument, sięgając po towar ze sklepowej półki.
A na koniec trochę fotek, wybranych po dużej selekcji, żeby Was zbytnio nie zmęczyć tym wpisem 🙂 No i naskrobcie w komentarzu proszę, jeśli też byliście na Natura Food i czy Wasze wrażenia są podobne oraz co Wam się podobało, a co wcale nie 😉
Jaki rewelacyjny pomysł na wystawienie przypraw – piszę o tym pierwszym zdjęciu, gdzie użyto butelek IKEA. Co to za producent? Pamiętasz może?
Pamiętam, to “Nagie z natury”. Te worki to też ich 🙂
matko! co to jest riażenka???? Boskie zdjęcia, bardzo ładnie to wszystko wystawione.
I mam jedną uwagę – mnie by się łatwiej czytało, gdyby tekst był podzielony na więcej akapitów. Ale jest bardzo ciekawy, więc i tak przeczytałam 🙂
Pozdrawiam
Riażenka to taki, powiedzmy najprościej, lekko karmelowy jogurt, przygotowywany z pieczonego mleka 🙂 Dzięki za pochwałę zdjęć i docenienie jakości relacji! Co do akapitów, wezmę sobie do serca – powiem szczerze, że rzadko wrzucam dłuższe teksty na stronę, choć od dawna myślę, że czas to naprawić, także w skrócie – kwestia niedoświadczenia. Również Cię pozdrawiam 🙂