Pesto to zielony sos z bazylii, czosnku, orzeszków piniowych, oliwy, parmezanu lub sera pecorino oraz soli i pieprzu. Jego nazwa wywodzi się od genueńskiego “pestâ” (po włosku: pestare) oznaczającego “zmiażdżyć, gnieść”. Pierwsze wersje tego sosu były przygotowywane w marmurowym moździerzu z drewnianym tłuczkiem, a składniki ucierano. Zatem prawdziwe pesto, jaka sama nazwa na to wskazuje, nie powinno być mielone przez maszynę, lecz robione ręcznie. Oczywiście jesli tylko macie czas i chęci, polecam takie wykonanie tradycyjne (znawcy mówią, że jest różnica na korzyść w smaku). Ja się nie pokusiłam, zatem znajdziecie u mnie wersję wykonawczą dla tych w chronicznym niedoczasie 😉
Składniki:
80 g czystych i suchych liści bazylii
około 250 ml oliwy extra virgin
80 g orzeszków piniowych
30 g startego parmezanu lub innego twardego sera
2 duże, obrane ząbki czosnku
sól i pieprz do smaku
Sposób przygotowania:
W skrócie: składniki należy zmiksować rozdrabniaczem lub blenderem tak, aby miały postać małych drobinek, a masa pozostała trochę grudkowata, na koniec doprawić solą, ewentualnie również pieprzem. Przechowywać w lodówce.
Ja zrobiłam ściętej bazylii lekki natrysk, potem oberwałam listki i osuszyłam je w suszarce do sałaty. W większej, głębokiej misce zblendowałam bazylię z połową oliwy. dodałam czosnek przeciśnięty przez praskę, starty ser i nierówno zmiażdżone tłuczkiem do mięsa orzeszki (wcześniej umieszczone w foliowym woreczku). Orzechy można również grubo zmielić w młynku elektrycznym. Wymieszałam wszystko dokładnie, doprawiając i uzupełniając ilość oliwy, aż do pojawienia się cienkiej warstewki ochronnej na wierzchu, całkowicie pokrywającej pesto. Całość przełożyłam do słoika, zamknęłam i umieściłam w lodówce. Zawsze po otwarciu słoiczka i użyciu sosu, należy dolać trochę oliwy – do zakrycia, dzięki temu będziecie mogli go dłużej przechowywać. Pesto można również zamrozić, warto więc od razu zrobić więcej.